Już w liceum założyłam sobie, że moja kariera zawodowa potoczy się w zupełnie innym kierunku niż te, zaplanowane przez moich znajomych. Większość moich rówieśników marzyła o studiach na dobrych uczelniach i pracy w biurze, a ja postanowiłam, że zostanę stewardessą. Na co mi jakieś nudne obowiązki księgowej lub pracownicy biurowej, skoro mogę latać z miejsca na miejsce, poznawać nowych ludzi i nowe kontynenty? Praca stewardessy pociągała mnie jak nic innego, jednak zanim udało mi się zrealizować swoje marzenie musiałam pokonać wiele trudności i zmierzyć się z kilkoma głosami sprzeciwu.
Główny głos sprzeciwiający się moim marzeniom o lataniu należał do moich rodziców. Ani tata, ani mama nie wyobrażali sobie, żeby ich jedyna córka nie poszła na studia, a zajęła się podróżami po całym świecie. Przekonywali, że praca w samolocie jest trudna, niewdzięczna i do tego dość niebezpieczna. Płakali, przekonywali, a nawet krzyczeli, jednak żadne słowa nie były w stanie przekonać mnie do zmiany decyzji. Postanowiłam, że stewardessą będę i tego postanowienia się trzymałam.
W moją karierę w lotnictwie nie wierzyli ani rodzice, ani przyjaciele, ani znajomi. Według ich opinii powinnam zająć się tym, co wszyscy młodzi ludzie robią w moim wieku – nauką i zabawą. Mimo wielu złorzeczeń udało mi się jednak zrealizować marzenie i zostałam pierwszą Kaliszanką, której udało się dostać pracę stewardessy, stewardessa Kalisz!