We wrześniu tego roku razem z narzeczonym wzięliśmy udział w weekendowym kursie przedmałżeńskim organizowanym przez proboszcza naszej parafii. Jako, że w następnym roku planujemy zawrzeć związek małżeński, zdobycie papierka potwierdzającego odbycie takiego kursu jest niezbędne. Bez niego z naszego ślubu byłyby nici.
W kursie wzięło udział czternaście par w różnym wieku, pochodzących z różnych części Rybnika. Wśród nich znaleźli się lekarze, prawnicy, sprzedawcy, bezrobotni, biznesmeni, żołnierze, hydraulicy, gospodynie domowe, a nawet jedna stewardessa. Przyznam, że nigdy wcześniej nie miałam możliwości porozmawiać z żadną osobą związaną z tego typu zawodem, dlatego na pierwszej możliwej przerwie wykorzystałam nadarzającą się okazję, podeszłam do Wiktorii i zasypałam ją gradem pytań związanych z jej pracą.
Wydaje mi się, że trochę przesadziłam z nadmierną ciekawością i chęcią poznania zawodu stewardessy, bo Wiktoria odpowiadała na moje pytania z zauważalną niechęcią i oporem, stewardessa Rybnik. Nie wiem czy nie chciała opowiadać o swojej pracy, czy moje zainteresowanie ją denerwowało, w każdym razie wyczuwałam z jej strony pewien chłód. Nawet gdyby spojrzenie Wiktorii było w stanie zmrozić całe otoczenie, ja i tak nie przepuściłabym okazji i poszłabym wyciągnąć z niej najciekawsze informacje. Sama jakiś czas temu zastanawiałam się nad kandydowaniem na stewardessę, jednak koniec końców stwierdziłam, że życie w ciągłym biegu nie jest dla mnie. Od Wiktorii chciałam się dowiedzieć czy podjęta przeze mnie decyzja była tą najlepszą.